Żegnam kobietę którą kiedyś byłam

Jeśli zdarza ci się utknąć w “kiedyś”, w zamierzchłej przeszłości, która skleja twoją możliwość ruszenia naprzód,  nie potrafisz cieszyć się swoim życiem – to wiedz że masz do tego prawo – nie musisz dłużej walczyć z tym uczuciem.  Pogódź się z tą częścią siebie, która zastygła, nie pospieszaj jej ani nie namawiaj  do pójścia gdzieś, niewiadomo gdzie.  Nie miej pomysłu by ścigać się z samą/ym sobą.

W styczniu możesz myśleć, że lepiej nie mieć serca, w lipcu, że złamane serce jest okej

Zrób milion podróży mentalnych do tego “kiedyś”, bądź w cyklu ciągłego “kiedyś” aż dotrzesz na jego dno, nasycisz się rozpaczą, byciem ofiarą, swoim alternatywnym życiem. Jeśli pozwolisz sobie umierać powoli i bez poczucia winy jest szansa, że urodzisz się do życia i co najważniejsze do własnego  życia.

Kiedy  widzę kogoś bliskiego, kto zastygł w przeszłości, najlepszym gestem przyjaźni jest pozwolenie tej osobie być w tym miejscu swojego życia, które wybiera. Kiedy ja w nich bywałam, nikt ani nic nie było w stanie mi pomóc, dopóki sama nie zdecydowałam, że to już mi nie służy, przestaje być moje  i w takim razie chcę zrozumieć to kim teraz jestem i jak chcę teraz żyć.

Pierwsza rada jaką dałabym sobie samej z przeszłości jest taka, aby się nie obwiniać się za to, że nie chce mi się żyć. A druga jest taka, aby nie chcieć rozumieć wszystkiego co się ze mną wtedy dzieje, tylko zacząć to czuć i przeżywać.

Moje ulubione porównanie jakie znam w odniesieniu do przeżywania emocji, jest takie, że  są one  jak fala. Nabierają rozpędu, osiągają apogeum i opadają. Zamiast je tłumić lub siać spustoszenie pod ich wpływem możemy je w bezpieczny sposób przeżyć, dając im przestrzeń na wysycenie i odpływ. W mojej praktyce to działa. W styczniu możesz myśleć, że lepiej nie mieć serca, w lipcu, że złamane serce jest okej a w grudniu, że jesteś w najciekawszym momencie swojego życia.

 

Spokój  daje wolność

Nasza  energia życiowa jak wszystko na tym świecie  podlega cyklom. Nie możemy być stale u jej szczytu..
Pogodzenie się z tym, że bycie twórczą, może przeplatać się z fazami zastoju i spadku zajęło mi kawał życia. 

W momencie kiedy  forsowałam przezwyciężanie faz spadku energii, przychodziła choroba,  aby wymusić wyhamowanie, które umożliwiłoby odnowę sił.

Przymus działania i skłonność do tego, żeby czerpać poczucie własnej wartości z osiągnięć wynikało ze złudzeń, od których trudno mi było się uwolnić. 

Po latach walki z własnym spadkiem energii poddałam się mu. Wtedy odkryłam piękny wewnętrzny spokój. Wiedziałam, że choćby wszystko wokół mnie runęło, gdzieś w samym  rdzeniu siebie samej mogę do niego dotrzeć i rozpuścić w nim wszystkie obawy. Nie zawsze będę  spektakularnie szczęśliwa, ale na pewno będę spokojna. Spokój jest stanem, który daje mi wolność. 

 

Świętuj pożegnania – są czasem dużo ważniejsze niż powitania

 

Istnieją niezwykle ciekawe rytuały terapeutyczne, które ułatwiają przebaczenie sobie i rozpoczęcie nowego etapu.  Nie będę ich przytaczała, bo ważne aby każdy znalazł swój własny. 

W tej małej ceremonii pożegnalnej  uświadamiasz sobie z czego już rezygnujesz i co ważne dziękujesz sobie za wszystkie lekcje.  Krok naprzód możliwy jest tylko wtedy, gdy poczujesz autentyczną wdzięczność i zrozumienie dla siebie z przeszłości. To ona zbudowała Ciebie i twoją teraźniejszość. 

Moim rytuałem było napisanie krótkiego wiersza, który chciałabym zadedykować wszystkim  połamanym sercom

 

żegnam kobietę, którą kiedyś byłam

do zobaczenia nigdy moje złotko

nie był to film nakręcony z epickim rozmachem 

zbyt wiele ról odgrywałaś

teraz  mogę umyć twoje stopy, które szły w łachmanach i przez pustynię 

otrzeć twoje oczy i gładzić po głowie

powiedzieć: wreszcie dotarłaś do domu kochanie

jesteś kośćmi na których wyrosła moja wolność

jesteś oddechem, który nagle ustał by nastał  spokój 

zamiast cię oskarżać czule patrzę w twe oczy 

ktoś za chwilę powie: kiedyś  byłaś inna

 

Tekst – Dorota Pawelec

Zdjęcia – Iwona Kozak

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.