Kiedy kobieta ma siebie

 

kiedy kobieta ma siebie

smakuje  życie i rozumie śmierć

żyje i tańczy cykle

nie jest szara ani różowa

ma w sobie wszystkie kolory 

nie musi  być wszędzie ze wszystkimi 

mieć wszystkiego  naraz

delektuje się swoją obecnością 

powiedziałaby Ci że życie traci smak

kiedy zaczynasz się spieszyć 

a Nie Cierp (Liwość) to  ucieczka

zna krystaliczny smutek i ołowianą żałobę 

jak bogini Kali

zwiastunka   śmierci  i  kochająca  matka

opuściła świat fantazji 

buduje mocny życiowy dom 

jest  każdą i i żadną

ma w sobie piękno i brzydotę  

jak ziarno w twardej skorupie 

uwolnione przez ogień i powódź 

Tekst Dorota Pawelec

Zdjęcia Andrzej Abaj

 

 

Ja widzę zupełnie inną kobietę budzącą się do życia z rumowiska, jakie pozostawiła po sobie większość bohaterów. Ta kobieta nie będzie nigdzie „wyruszać” (może przetańczyć każdy dzień i wciąż dotrzeć po spirali do swojego spełnienia), zorientuje się stopniowo, że nie ma żadnego miejsca, gdzie trzeba by wyruszyć, ani żadnej osoby, którą trzeba by być. Być może to właśnie jest istotą drogi, która rozwija się przed kobietą… świadomość tego, że „jest”. To powinno wystarczyć, żeby zająć ją przynajmniej na kilka setek lat!

Bycie wymaga zaakceptowania samej siebie, pozostania wewnątrz siebie i powstrzymania się od udowadniania swojej wartości poprzez działanie. Jest to dyscyplina, za którą świat zewnętrzny nie przyznaje żadnego poklasku; bycie kwestionuje produkowanie dla samej produkcji. Z punktu widzenia polityki i ekonomii bycie nie ma wartości, a jednak w jego prostym przekazie kryje się mądrość. Jeżeli mogę zaakceptować samą siebie taką, jaka jestem, i jeżeli jestem w harmonii z tym, co mnie otacza, nie mam potrzeby produkować, promować żeby być szczęśliwą. Bycie nie jest też pasywne; wymaga skupionej uwagi. Maureen Murdock: Podróż bohaterki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.