Michał Święch: hipnoteriapia daje zdecydowanie szybszy efekt niż klasyczna psychoterapia

Hipnoza, czy hipnoterapia? Wielka ściema, czy realna pomoc? Wywiad Agnieszki Nowakowskiej z Michałem Święchem – związanym od 12 lat z hipnozą i hipnoterapią. Michał jest trenerem NLP, absolwenetem psychologii pozytywnej, pasjonatem pracy z podświadomością. Czy hipnoterapia to tabu, czy narzędzie, którym chętnie wspomagają się psychoterapeuci?

Agnieszka Nowakowska: Jak najprościej zdefiniowałbyś hipnozę?
 
Michał Święch: Hipnoza jest bardzo mocnym skupieniem na „tu i teraz”. Jest to coś, czego możemy doświadczyć, kiedy robimy to, co lubimy. Kiedy jesteśmy tak zaabsorbowani pracą, być może lekturą, że czas „zamiera”, a my skupiamy się tylko na tej jednej czynności. Bodźce z zewnątrz nie docierają bądź nie mają znaczenia. To jest rodzaj transu, który można nazwać hipnozą.
 
A: To po co nam w takim razie hipnotyzer, skoro jesteśmy w stanie wprowadzić się w ten stan sami?
 
M: Oczywiście. Hipnotyzer, to osoba, która potrafi na zawołanie wprowadzić w stan hipnozy i wykorzystać tę umiejętność do poprowadzenia show. Hipnoterapeuta, to ktoś, kto wykorzystuje stan hipnozy, żeby nas poprowadzić w rejony podświadomości, gdzie nasz stan posłuży jako narzędzie ułatwiające zmianę.
 
A: Jak rozumiem, bardziej poprawnie jest nazywać Ciebie hipnoterapeutą?
 
M: Tak. Zdecydowanie jestem hipnoterapeutą. Nie wykorzystuję hipnozy do celów rozrywkowych.
 
A: Jak długo się tym zajmujesz?
 
M: Hipnozę poznałem prawie 12 lat temu, kiedy rozpocząłem mój pierwszy kurs. Wtedy właśnie zaczęła się moja przygoda z hipnozą, podświadomością i hipnoterapią. Czasem byłem bliżej, czasem dalej hipnozy, ale finalnie zajmuję się zawodowo hipnoterapią od dobrych kilku lat.
 
M: Co spowodowało, że wybrałeś się na ten kurs?
 
A: Zawsze ciekawiła mnie psychika człowieka, to, co w ludziach siedzi. Zawsze też miałem umiejętność czytania czyichś emocji, wyczuwania, gdzie leży problem. Jednym z etapów moich poszukiwań siebie była bioenergoterapia, medycyna alternatywna, szczególnie medycyna wschodu. Jednak właśnie zgłębiając temat hipnoterapii, poczułem, że to jest „moje”. Wszedłem w swój świat, znalazłem coś, w czym się odnajduję. Coś, co jest dla mnie bardzo logiczne, poukładane i umożliwia mi podróż po zakamarkach podświadomości. Udało mi się połączyć pasję z pracą.
 
M: A co było wcześniej „twoim światem”? Czym się zajmowałeś wcześniej, przed hipnoterapią?
 
A: Różnymi rzeczami. Jestem umysłem ścisłym i przez długi czas zajmowałem się bezpieczeństwem, m. in. bezpieczeństwem informatycznym. Później starałem się włączyć moje zainteresowanie ludzką psychiką i bezpieczeństwo informatyczne weszło w ogólne pojęte bezpieczeństwa, gdzie moim konikiem były wszelkiego rodzaju socjotechniki, czyli to, jak można uzyskać informacje, manipulować, nakłaniać kogoś do określonych zachowań. To jest ciemna strona medalu tego, czym się teraz zajmuję. Korzystałem z wiedzy, którą mam, żeby uczyć ludzi, jak się mają bronić, żeby nie ulec oszustom, bądź uświadamiać ich, co jest ich słabym ogniwem. W tym momencie wykorzystuję to od drugiej strony, gdzie nie jest to manipulacja, ale świadoma praca za zgodą osoby, żeby wejść w jej świat i pomóc jej dokonać zmian w tym świecie, żeby lepiej funkcjonowała. To trochę jak „włam na zamówienie” do podświadomości, ale w pozytywnym celu.
 
A: Trochę groźnie zabrzmiało to, co powiedziałeś o tym „włamie” . Czy ty manipulujesz, czy pozwalasz tej osobie?
 
M: Nigdy nie manipuluję dlatego, że to jest świat tej osoby. Ja jestem tylko przewodnikiem. Ja wiem, w którą stronę się udać, ja wiem, gdzie potencjalnie można znaleźć źródła problemów. Ale nie wiem, co jest najlepsze dla danej osoby. To ta osoba pracuje ze sobą. Ja jej podpowiadam, ale to ona ma ostatnie zdanie.
 
A: I na tym polega taka terapeutyczna praca w stanie hipnozy?

 

Łatwiej dokonać zmian w głębokim stanie podświadomości

 
M: W bardzo dużym skrócie tak. Praca terapeutyczna to jest zmiana przekonań, usunięcie powodów, dla których te przekonania powstały. W różny sposób możemy dojść do źródła naszych przekonań, naszych schematów i tam dokonać zmiany.
 
A: Ostatnio usłyszałam w wywiadzie z Katarzyną Nosowską, że ona sama korzystała z hipnoterapii i uważa, że to jest świetne narzędzie, które daje szybkie efekty i że właściwie była bardziej zadowolona z tej formy terapii, niż z takiego długotrwałego mielenia problemów z dzieciństwa na przysłowioweJ kozetce. Czy zawsze możemy sobie odpuścić taką klasyczną wieloletnią psychoterapię?
 
M: Nie odpowiem na to pytanie ani tak, ani nie, bo to zawsze jest decyzja osoby, która podejmuje pracę nad sobą. Najważniejsze jest to, żeby osoba w ogóle chciała pracować i chciała dokonywać zmian.

I żeby znalazła to, co do niej będzie przemawiało. Dla niektórych może to być psychoterapia psychoanalityczna, dla innych behawioralna, psychodynamiczna, itp. Ja osobiście uważam, że najlepsze efekty daje połączenie kilku terapii i bardzo lubię pracować z osobami, które uczęszczały, bądź uczęszczają na psychoterapię, dlatego, że mają dużo większą samoświadomość. Z nimi pracuje się dużo łatwiej, bo te osoby pewne rzeczy już wiedzą, rozumieją. Łatwiej wtedy dokonać zmian na głębokim poziomie podświadomości. Porozmawiać z, jak to niektórzy nazywają, „wewnętrznym dzieckiem”, albo źródłem naszych schematów. Bo źródła najczęśćiej nie leżą w nas, jako dorosłych, tylko leżą w sytuacjach, które poznaliśmy, jak byliśmy mali. Tam należy zmieniać.
 
A: Kiedy hipnoterapia jest nieskuteczna Twoim zdaniem?
 
M: Kiedy osoba nie chce zmian, kiedy ma obawy przed zmianą. Kiedy przyszła dlatego, że ją partner o to poprosił. Kiedy obawy, że stanie się coś złego, są silniejsze od chęci zmiany. Przykładem może być osoba, która chce rzucić palenie, a boi się, że przytyje. Obawa przed przytyciem może być na tyle mocna, że wszelkie próby rzucenia palenia mogą być nieskuteczne. Ta osoba zakłada blokadę i uważa, że ta zmiana może być zła dla niej. I wtedy najpewniej skończy się to niepowodzeniem.

 
A: Czy masz w swojej historii jakiś przypadek zmiany, który możesz podać, jako spektakularny lub zadziwiający dla samego pacjenta?
 
M: Tak, takich zmian w gabinecie dokonuje się wiele. Z ciekawszych, to zniknięcie migreny, gdzie nagle się okazuje, że po półtoragodzinnej pracy osoba uwalnia się na stałe od bólu migrenowego, pomimo, że towarzyszył jej przez trzydzieści lat. Jednym z ciekawszych przypadków, to fizjoterapeutka Asia Tukendorf, która zgodziła się udokumentować swój case. Będąc fizjoterapeutką, będąc panią doktor nauk medycznych, miała problem z bólem w odcinku szyjnym, z którym walczyła kilkanaście lat różnymi metodami fizjoterapeutycznymi. Żadna nie przynosiła skutku w dłuższej perspektywie. Nagle się okazało, że po jednej hipnozie ból znikł na stałe. Kolejne to np. pozbycie się lęku wysokości w czasie kilkuminutowej pracy. Lęk towarzyszył klientce kilkanaście lat.

 

Dzięki hipnoterapii tworzysz swoje tu i teraz

 
A: Z czym jeszcze często pracujesz?
 
M: Bardzo dużo pracuję z depresją, bardzo dużo pracuję z lękami, natręctwami. Kolejnymi przypadkami są nałogi. Jest to zdecydowanie szybsza praca, dająca zdecydowanie szybszy efekt niż klasyczna psychoterapia. Miałem osobę uzależnioną od alkoholu i dla mnie samego było to zadziwiające, że wystarczyło jedno spotkanie, żeby się uwolniła. Alkohol dawał jej spokój. Kiedy sobie uświadomiła, że może go osiągnąć inaczej, wystarczyło, że zdobyła tą wiedzę, żeby przestała chcieć pić. Alkohol przestał jej smakować i nie miała potrzeby wybierać akurat tej opcji na stan spokoju.
 
A: Czy hipnoterapia jest potrzebna tam, gdzie coś trzeba naprawić?
 
M: Niekoniecznie. Hipnoterapia to też fajny sposób na rozwój osobisty. Dzięki niej możemy zwiększyć swoją koncentrację na zadaniu. Odcinać się od otoczenia, tworzyć swoje „tu i teraz”. Czy to w zawodach typu sportowiec, czy w nauce, czy w nauce języków obcych. Sama hipnoterapia jest bardzo obszernym tematem. Hipnoza jest narzędziem ułatwiającym zmianę, a w zależności od hipnoterapeuty od jego wiedzy i umiejętności, może wykorzystać różne narzędzia w odpowiedni sposób. Używać różnych narzędzi na różnych poziomach. Dlatego warto zwrócić uwagę na specjalizację danej osoby.
 
A: A w czym ty się czujesz najmocniejszy?
 
M: Lubię przypadki, które są ciężkie, nietypowe. Lubię pracować z depresjami, lękami, nerwicami. Mam w gabinecie około 80% przypadków z tego typu problemami.
 
A: Czy warto na coś uważać przy wyborze terapeuty?

M: Niezależnie od tego, czy to będzie hipnoterapeuta, psychoterapeuta, uważam, że osoba powinna się przy nim, przy niej, czuć dobrze. Pamiętać, że to terapeuta jest dla niej, a nie osoba dla terapeuty. Najważniejsze jest, żeby czuć się zaopiekowanym, żeby mieć poczucie, że jest się w odpowiednim dla siebie miejscu, z osobą, przy której czuję się bezpiecznie, której mogę zaufać. To jest moim zdaniem bardzo ważne. Nie wyobrażam sobie pracy z osobą, która mi nie ufa. To jest oszukiwanie się wzajemne podczas bardzo delikatnego procesu, gdzie możliwość otwarcia się jest podstawą. Jeśli osoba, z którą pracuje, nie czuje się dobrze, swobodnie u mnie w gabinecie, to ją proponuję jej pracę z innym terapeutą, z którym zrobi taką samą pracę, ale być może właśnie ten hipnoterapeuta będzie jej bardziej odpowiadał pod kątem osobowości.

A: Ale czy są jakieś kwalifikacje, które należy zweryfikować? Jaka w ogóle jest droga kształcenia?

M: I tu jest problem w Polsce, bo niestety zawód hipnoterapeuty jest nieuregulowany prawnie. Dlatego warto by było zweryfikować kursy, jakie dany hipnoterapeuta ukończył. Ile ich było, jaka była ich jakość. Jak długo działa na rynku. Ewentualnie kierować się poleceniami osób, które z nim, z nią pracowały.

W tej chwili jest wysyp wielu szkół, szkoleń – czasami weekendowych, prowadzonych on-line. Osobiście
uważam, że najskuteczniej jest wtedy, kiedy jest to nauka oraz terapia prowadzona w bezpośrednim kontakcie. Wtedy można poczuć emocje, niuanse w zachowaniu osoby, z którą pracujemy. Czy są jakieś zmiany w ciele, informacje płynące z ciała, z których możemy skorzystać. Szkolenia on-line lub weekendowe nie dają możliwości doświadczenia tego.

A: Jak w kontekście tego widzisz rolę sztucznej inteligencji? Mówi się o tym, że AI może skutecznie prowadzić proste terapie on-line. Jak to widzisz w przypadku hipnoterapii?

M: Są takie techniki, które sztuczna inteligencja jest w stanie poprowadzić bez większego problemu. Jest taka technika, która została zapoczątkowana w Kanadzie – nazywa się Simpson Protocol – która „dzieje się” poza świadomym umysłem prowadzonej osoby. Osoba, która poddaje się tej pracy wchodzi w stan głębokiego relaksu i nie wie, a nawet nie musi wiedzieć, z jakim problemem pracuje. Te procesy
dokonują się poza jej świadonością. Jest to bardzo powtarzalne, komunikacja odbywa się za pomocą ruchów palców. Wyobrażam sobie, że można stworzyć taki program, który będzie w stanie przeprowadzić taki proces, bo odbywa się to na zasadzie algorytmu. W zależności od odpowiedzi prowadzi się go według jasnych zasad. To jeden z przykładów. Przy większości metod jest jednak ważne czucie. To z czym pracujemy w hipnoterapii to są emocje. Nie jest więc ważne, co osoba mówi,
ale co czuje. Przynajmniej ja tak rozumiem proces i tak staram się pracować przy większości technik.

A: Czy jest możliwa hipnoterapia u dzieci i młodzieży?

M: Jak najbardziej. Badania dowodzą, że do szóstego roku życia dzieci często są w stanie podobnym do transu hipnotycznego. Wychwytują wszystko z otoczenia. Mówi się o tak zwanym „gumowym uchu”, kiedy dziecko usłyszy jakiś fragment rozmowy z drugiego pokoju. To właśnie jeden z objawów niesamowitej uważności i wyostrzonych zmysłów, poprzez umiejętność bycia „tu i teraz”. Przy małych dzieciach wykorzystuje się bajki terapeutyczne, które mają odpowiedni morał i wprowadza się pewne sugestie poprzez utożsamianie się dziecka z bohaterem opowiadania. Istnieje cała dziedzina, która się tym zajmuje i pomaga dzieciom znaleźć rozwiązanie trudnych dla nich problemów w przystępny, nieinwazyjny sposób. Młodzież można poprowadzić już normalnym procesem z wykorzystaniem narzędzi hipnoterapii, jak dla dorosłych. Ja osobiście nie pracuje z dziećmi i młodzieżą. Polecam w takich przypadkach znalezienie specjalisty w tej dziedzinie, bo praca z dziećmi wymaga
dużej delikatności i wrażliwości na ich język, na ich specyfikę. 

A: Jaki mit, który krąży o hipnoterapii chciałbyś obalić? Wiemy, że krąży ich trochę.

M: Tak, zgadza się. Pierwszy, najbardziej powszechny jest taki, że przejmujemy kontrolę. Że osoba nie będzie wiedziała, co się z nią dzieje. Praca polega na rozmowie. Ja muszę wiedzieć, co osoba czuje, co się z nią dzieje, więc jeżeli nie ma kontaktu, to ja nie jestem w stanie pracować. Nie wiem, gdzie ta osoba jest, a zatem nie wiem, jak prowadzić proces. Z drugiej strony – nie jestem w stanie jej zasugerować niczego, z czym ta osoba by się nie zgadzała.

A: Czy w stanie hipnozy można kłamać?

M: Oczywiście! Tylko po co. Jak najbardziej można kłamać, to jest po prostu mocne skupienie na tu i teraz. Więc pytanie, czy osobie się chce. Kłamanie wymaga pracy i wysiłku z obszaru kreatywności. Niekoniecznie nam się będzie chciało to robić w stanie głębokiego relaksu. Możemy po prostu odpuścić to, jako niepotrzebny wysiłek.

Druga rzecz – nasza kreatywność bierze się z podświadomości. Wiele metafor to jest coś, co jest bardzo płynne i podświadomość potrafi tworzyć z nich niesamowite obrazy. Sama podświadomość potrafi oszukiwać dużo lepiej, niż byśmy to robili na poziomie świadomym. Czasami możemy dostawać obrazy, które są rodzajem metafor, z którymi się pracuje. To niekiedy jest rodzaj ułatwienia dla osoby, żeby
pracować na takich abstrakcyjnych tworach, które pozornie nie mają nic wspólnego z czymś traumatycznym.

A: Na koniec chciałabym się dowiedzieć, jakie są reakcje pacjentów, z którymi masz sesje, która jest dla nich pierwszym takim doświadczeniem w życiu. Co zazwyczaj od nich słyszysz?

M: Najczęściej słyszę od nich, że mają poczucie głębokiego spokoju. Osoba jest wyciszona i sama dobrze się czuje ze sobą. Często słyszę też, że czują się dziwnie. Znaczy to, że ktoś wyszedł poza standardy, które zna. Jest to dziwnie, ale pozytywnie dziwnie. Czasami są zdziwieni, w jakie zakamarki powędrowali podczas sesji lub jakie obrazy im się pokazały, ale to jest już bardzo indywidualne. Ten
najczęstszy stan, który się pojawia i jest opisywany to jest wewnętrzny, bardzo głęboki spokój.
Czego bardzo potrzebujemy i tego sobie życzymy.

A: Dziękuję za rozmowę.

M: Dziękuję.

Rozmawiała Agnieszka Nowakowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.