Boimy się i równo mocno tego pragniemy – BYĆ ZOBACZENI

Czy zdarza ci się pisać do szuflady albo śpiewać tylko dla siebie? A może niektóre marzenia jest ci łatwiej realizować, ale pewne, te najgłębsze tłumisz w sobie.  Boisz się spotkać się z oceną  tłumu? Zaryzykuj! Całkiem możliwe, że tłum cię opluje, ale odnajdziesz swoje plemię – ludzi o podobnej wrażliwości, których porusza to co tworzysz. 

 

Nawet kiedy stoję na scenie uwielbiana przez ludzi, znajdę tę jedną osobę, która twierdzi że nie jestem wystarczająca i jej zaufam

 

Zdanie pochodzi z filmu o  Selenie Gomez (dokument “Nic o mnie beze mnie”).  Zatrzymały mnie te słowa, ale moją uwagę zwrócił również  fragment, w którym artystka udzielała wywiadu pewnej dziennikarce. Selena zapytana o swoje nowe projekty, chcąc zwierzyć się z czegoś dla niej  ważnego, spotka się ze ścianą. 

Czuje się rozczarowana tym, że dziennikarka chce napisać artykuł o Selenie Gomez, nie chcąc  widzieć prawdziwej Seleny Gomez. 

Dla  artysty może okazać się trudnym ten moment, w którym trafia na falę main streamu, albo nawet dopiero nieśmiało wchodzi do tej przestrzeni i spotyka ze wszystkim, czego w sobie nie akceptował.a tylko z jeszcze większym wzmocnieniem.

Na pewnym poziomie spotyka się z wszelakimi przejawami społecznej nie akceptacji i hejtu. Na innym poziomie spotyka się sam.a ze sobą i demonami swojej  przeszłości.

Kiedy artysta stoi na scenie, to wyzwaniem może okazać się  skupienie wektora uwagi do środka. Ważnym stanie się odpowiedzenie sobie na pytanie, po co ja tu jestem?

 

Czy jestem tu po to, aby być maskotką tłumów, czy jestem tu po to, aby sobie coś udowadniać, czy jestem tu, bo chcę podzielić się ważną dla mnie prawdą i robić coś wartościowego.  

 

Kiedyś zejdę ze sceny i zostanę sama ze sobą. Dlatego warto, jest przy tej SOBIE wytrwać, niezależnie od tego czy słyszę dobre, wspierające słowa czy te, których intencją jest sprawianie mi przykrości. Tylko będąc w bliskim kontakcie ze sobą, mogę zrozumieć to kim jestem i dlaczego tu jestem.

 

Szambo ludzkości w Internecie

 

Brené Brown, amerykańska pisarka i badaczka emocji w jednym ze swoich wystąpień opowiada o momencie, w którym jej nazwisko nagle pojawiało się w nagłówkach mediów.

Brené nigdy intencjonalnie nie szukała uwagi mediów, viralowe zainteresowanie pojawiło się  samo, po jej pierwszym wystąpieniu na TEDx talk. 

”Lęk przed wstydem, lęk przed krytyką był tak paraliżujący, że stworzyłam MAŁOŚĆ W MOIM ŻYCIU. Uważałam, że nie warto sięgać mocy i zgrywać wielkiej, bo nie wiedziałam, czy fizycznie zniosę krytykę.” 

Mąż Brené poprosił, aby ta obiecała mu, że nigdy nie przeczyta komentarzy do swojego wystąpienia, które pojawiły się w Internecie. Oczywiste było, że go nie posłuchała. 

Kiedy otworzyła komentarze, zauważyła w nich  wszystko to, czego bała się przez całe swoje życie wypowiedziane najbardziej okrutny sposób. 

Brené oscylowała na pograniczu zapadnięcia się pod ziemię i przekonania, że jest już na tyle silna, aby poradzić sobie z demonami hejtu. 

W tamtym momencie nastąpiła światłość. Autorka sięgnęła intuicyjnie do swojego komputera i trafiła na pierwszy z brzegu cytat Theodore Roosevelt:

 „Nie krytyk się liczy, nie człowiek, który wskazuje, jak potykają się silni, albo co inni mogliby zrobić lepiej. Chwała należy się człowiekowi na arenie, którego twarz jest umazana błotem, potem i krwią, który się myli, który stale próbuje.”

Kiedy podejmujesz decyzję, żeby wyjść ze strefy komfortu, nie raz ktoś kopnie cię w serce, ale jest to decyzja, by żyć odważnie. Jest to decyzja, aby się ujawnić, wyjść z cienia bez obietnicy pożądanego rezultatu. Nie można brać krytyki i oceny od osób, które nie są odważne w swoich życiach.

Pozwól tej krytyce opaść na ziemię, nie musisz jej brać do serca, ani się z nią mocować, możesz przejść obok niej, nie patrząc jej nawet w oczy. 

Niektóre opinie mogą być dla nas bardzo istotne i wzbogacające …ale nie wszystkie. 

“Bierz feedback od osób, które cię kochają” – mówi Brené Brown.

 

Take Me As I Am. Zaakceptuj mnie w każdej odsłonie 

 

Tęsknisz za intymnością, poczuciem więzi, bliskością? 

Nie możesz pozwolić siebie prawdziwie kochać,  nie pokazując swojej wrażliwości, tego kim jesteś naprawdę.

Boimy się tego tak bardzo,  jednocześnie tak mocno tego pragniemy: „być zobaczeni  i widzieć innych”.

Nie da się wchodzić w prawdziwie intymne relacje, bez nawiązania takiej relacji ze sobą. 

Bez mówienia swojej prawdy, niezdradzania siebie dla innych, opowiadania swojej autentycznej historii, bez potrzeby przeobrażania się.

Temat ten został ciekawie uchwycony w moim ulubionym jak do tej pory odcinku  serialu “Modern Love”. Przyznam jednak, że nie obejrzałam wszystkich. 

“Take Me As I Am, Whoever I Am: to historia kobiety ukrywającej się przed światem  z powodu  swojej afektywno dwubiegunowej choroby. 

“Przez większą część swojego życia znajdowałam się w ciągłym stanie stawania się kimś innym. W miłości nie ma co się ukrywać: musisz dać się komuś  poznać. Ja nie miałam pojęcia, kim jestem naprawdę. Jednego wieczora możesz iść do łóżka z Madame Bovary i obudzić się z Hester Prynne. Co najgorsze, moje maniakalne, czarujące ja nieustannie stawiało mnie w sytuacjach, z którymi moje przygnębione ja nie mogło sobie poradzić.” 

Główna bohaterka grana przez Anne Hathaway zakochuje się w mężczyźnie, będąc na  tej “lśniąco urokliwej”  skali swojego Ja. Wyjechała na zakupy do supermarketu w cekinowej koszuli czarowała świat swoim urokiem, ale zanim wróciła do domu, zapadła już ciemność. Wpadła do łóżka i zanurzyła się w nim jak w “wolnoschnącym betonie”.

Po kilku dniach zdecydowała się jednak pójść na randkę, ubrana jak na pogrzeb…

 I tutaj dam pauzę.

Nie będę spojlerować tej historii, bo warta jest tego, abyście odkryli ją sami! 

Może być ona uniwersalna z wielu powodów. Ja nie końca kupuję ją w każdym procencie, ponieważ mam inne zdanie na temat leczenia chorób. Natomiast główne przesłanie podoba mi się i jest dla mnie wartościowe. 

 

Kiedy przeglądanie się w oczach innych kusi i zniewala

 

Jest to bardzo  ryzykowna propozycja ego, że jako ci wyjątkowi,  eligarytarni powinniśmy zawsze być “inni”. Ego lubi być izolowane,  patrzeć z góry na “resztę ludzkości”. 

Powiedzmy, że odczuwamy strach przed wyjściem do ludzi,  ale nazywamy go  „strachem artystycznym”, co brzmi tak górnolotnie, że tylko ktoś wyjątkowy mógłby sobie z tym poradzić 🙂 

Tymczasem wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy do czynienia ze zwyczajnym strachem.  

Towarzyszy on  ludzkości od tysiącleci i mamy mnóstwo narzędzi, żeby go oswajać. Odczuwaj strach, rozmawiaj z nim, bądź ze swoim  wewnętrznym ja, które się boi,  ale mimo wszystko pokaż się światu.  

Działaj, myl się, doświadczaj, świeć, gaśnij, wracaj do SWOJEJ mocy.

Zapraszam również na moją stronę www.dorotapawelec.pl

Fotografię na okładce wykonał Grzegorz Cis

W tekscie nawiązywałam do

  • twórczości Brené Brown
  • serialu Modern Love, odc Take Me As I Am, Whoever I Am, Sezon 1, Odc 3
  • dokumentu „Nic o mnie beze mnie”

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.