ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA

Tak trudno dziś o zwyczajność. W każdej roli – matki, biznes woman, przyjaciółki wszyscy pragną zajebistości. Bądź zawsze akuratna, wyróżniaj się – noś irokeza! Bądź perfekcjonistką! Nie myl się, najlepiej czytaj w myślach i dawaj wszystkim mądre rady – takie, które chcą od ciebie usłyszeć. Bo kiedy mówisz to co czujesz nie jesteś już tak zajebista i nie zaspakajasz oczekiwań.

Taki Jezus był wielki w swojej prostocie. Stał się symbolem bezwarunkowej miłości, a potrafił być zwyczajny – przytulać się do żebraków, być z tymi którzy żyli poza nawiasem. Zapewne nikt za jego ziemskiego życia nie nawoływał „ Wow! Ten to dopiero profesjonalista!” Jezus pokazywał, że zawsze można wybrać miłość, nawet wtedy kiedy wszyscy w ciebie zwątpią. Nie mówił ludziom – „Hej, wy nieudacznicy, wykolejeńcy – coś z wami nie tak, weźcie się do roboty!” Dzięki niemu ci, którymi się otaczał mogli mówić: „Zaznałem biedy, ale nie jestem biedakiem. Zostałem upokorzony, ale nie jestem wstydem. Dotknąłem czegoś, ale tym nie jestem. Od dziś wybieram inaczej.”

Kiedy przypominam sobie o tej miłości Jezusowej wolno mi być zwyczajną. Przestaję być nakręcona codziennym planem do wykonania, frustrować się, że coś nie wychodzi, mając do siebie milion pretensji, że przecież już dawno powinnam była to załapać!  Dzięki takiej miłości mogę być matką, która czasem nie wie co odpowiedzieć swojemu dziecku. Wolno mi się spotkać z drugim człowiekiem nie oczekując, że okaże się fenomenalnym przyjacielem, bo przecież wolno mu być zwyczajnym. Mogę patrzeć w swoje odbicie w lustrze nie mając wyobrażeń na temat kobiecego piękna. Nie chcieć  poprawiać  ust, piersi i pośladków. Zrobić coś niewyobrażalnie głupiego ale i tak powiedzieć do siebie wewnętrznie: „Cokolwiek się nie wydarzy zawsze będę przy tobie.”

Obserwuję ostatnio moje relacje z dziećmi, zastanawiając się je akceptuję. Czy przypadkiem nie oczekuję tej „zajebistości”,  aby spełniały wszystkie normy ustalone przez system.  Poznałam ostatnio bardzo mądrą kobietę, matkę 4 dzieci. Zauważyłam że jedno z jej dzieci ma pewien problem i śpiesznie jej o tym powiedziałam mając na względzie oczywiście dobro dziecka. Obserwowałam jej twarz mówiąc o swoich spostrzeżeniach i nie widziałam w niej cienia niepokoju.

– Wiesz, ja wierzę, że sama się tego nauczy – odparła – chcę żeby czuła że akceptuję ją w pełni. Kiedy to poczuje łatwiej jej będzie się rozwijać.

Kiedy to usłyszałam poczułam, że może to być również moją prawdą. Fala spokoju napełniła moje ciało i wszystko stało się jasne. Żeby coś w sobie zmienić najpierw musisz to w pełni zaakceptować. Inaczej to będzie walka przeciwko sobie. Przytulić siebie z miłością – tak jak to małe dziecko. Poczuć, że jesteś okej nawet z tą twoją bezradnością i nieumiejętnością. Kiedy ci się coś pięknie uda, ale również wtedy kiedy nie idzie tak jak tego oczekujesz.

Czasem tak trudno jest mi powiedzieć: „Synku, wierzę w ciebie i wiem, że w swoim czasie się tego nauczysz.” „Córeczko wierzę w twoją mądrość i ufam że znajdziesz najlepsze dla siebie rozwiązanie.” Kiedy dzieci wyczuwają naszą nieakceptację to bardzo trudno im wierzyć w swoje możliwości, dostrzec swój potencjał.

Najlepiej mi w towarzystwie tych, którzy nie chcą się niczym wyróżniać, ale mają w sobie rozbrajające ciepło. Prostota słów, marzeń. Dzięki swojej zwyczajności mylą się, wierzą w dobro, nie liczą kalorii, cieszą się kiedy widzą zachód słońca, nie mają wielkich pasji. I tak mijają dni ze zgodą na to co jest.

Potrzebuję zwyczajnych ludzi wokół, którzy czasem są bezradni, płaczą i nie dają rad. Potrafią powiedzieć: „Nie wiem… nie potrafię… to jest dla mnie trudne… jest mi przykro…czuję się bezradna.” Mogę być przy nich zwyczajna – a i tak mieć swoje miejsce w świecie. Nie oczekując od siebie nadzwyczajnych doświadczeń, wielkich umiejętności, biegłej znajomości języków, wyglądu modelki. Ktoś może pokochać nieregularność twoich rysów, obejrzeć się za tobą, bo masz w sobie „coś” interesującego. Nie czytaj ogłupiających instrukcji jakie coś „powinno” być. Dla mnie taka zwyczajna jesteś najpiękniejsza.

Dorota Pawelec

 

 

 

 

2 thoughts on “ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA

  1. „Najlepiej mi w towarzystwie tych, którzy nie chcą się niczym wyróżniać, ale mają w sobie rozbrajające ciepło. Prostota słów, marzeń. Dzięki swojej zwyczajności mylą się, wierzą w dobro, nie liczą kalorii, cieszą się kiedy widzą zachód słońca, nie mają wielkich pasji. I tak mijają dni ze zgodą na to co jest…” jeeej, tak, to to! Mam tak samo, tylko dopóki nie przeczytałam tego u Ciebie, nie wiedziałam, jak to nazwać!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.