WIELE TWARZY PRZEMOCY EKONOMICZNEJ – WYWIAD Z JUSTYNĄ ŻUKOWSKĄ

 

DP: Jak wygląda świadomość społeczna na temat przemocy ekonomicznej w Polsce?


JŻ: Wiele jest jeszcze kobiet, które nie mają żadnej świadomości w tym zakresie, a konsekwencje tej przemocy biorą na siebie. Czasem nawet nie wiedzą, że to, czego doświadczają, jest przemocą ekonomiczną. Są zdziwione, kiedy im się mówi wprost, że są osobami doświadczającymi przemocy.


DP: W jaki sposób pomagacie kobietom jako Stowarzyszenie?


JŻ: Celem naszego działania jest docieranie z pomocą do kobiet, szczególnie z obszarów wiejskich i małych miasteczek. W dużych miastach ta świadomość jest większa. W małych miasteczkach nadal obecny jest problem wykluczenia społecznego. Samotny/samodzielny rodzic jest zupełnie inaczej postrzegany przez społeczność, niestety nadal stereotypowo.


DP: Co może być powodem wykluczenia?


JŻ: Czynników jest wiele. Na przykład kobiety opowiadają, że już sama chęć samorealizacji jest często odbierana jako zaniedbanie dziecka lub egoizm. Z tego powodu kobiety są poddawane ostracyzmowi społecznemu. Zdarza się, że kobiety mnie pytają: „Czy jeśli pójdę do pracy, to czy wszyscy zaraz nie powiedzą, że zostawiam dziecko pod opieką obcych ludzi?”. Z zawodu jestem psychologiem, miałam ostatnio u siebie taką dziewczynę w poradni, która przyszła, aby zapytać, czy może pojechać na zebranie swojej firmy dla wszystkich pracowników w Czechach, bo tam jest siedziba jej firmy i czy może zostawić dziecko na ten czas z jego babcią. Powiedziałam jej, że gdyby mnie zapytała o to samo, czy mogę np. pojechać na zebranie zarządu, czy na szkolenie za granicę, to bym jej powiedziała „Oczywiście, że mogę!”. Nie ma znaczenia czy dziecko zostanie z babcią, z tatą, z przyjacielem, przyjaciółką czy ze starszym rodzeństwem, pod warunkiem, że człowiek, który ma zająć się w tym czasie dzieckiem jest pełnoletni, odpowiedzialny i możesz mu zaufać, a dziecko nawiązało z tą osobą zdrowe relacje. To, że wyjeżdżasz na dwa dni, nie oznacza, że jesteś wyrodną matką. To są tego typu dylematy. Dziewczyna, która się do mnie zgłosiła, osiągnęła gigantyczny poziom sprzedaży w swojej firmie, awansowała, dostała dodatki, benefity a przychodzi i mówi: „Wiesz, wygrałam wycieczkę w pracy i co ja mam zrobić, przecież ja nie mogę wyjechać na tydzień”. Z jednej strony rozwija się, jest aktywna, a z drugiej dalej nosi ciężar samodzielnego rodzica i myślenia, że „Mi nie wypada tego robić”.

DP: Czego kobiety muszą się nauczyć, aby nie nosić tego ciężaru?


JŻ: Samodzielne rodzicielstwo ma prawo być trudne. Kobiety mogą nauczyć się stawiać siebie na pierwszym miejscu, nauczyć się wyznaczać granice. Nie mogą poddać się przemocy, jakkolwiek by ona nie wyglądała. Szczególnie przemocy ekonomicznej, jaką jest niealimentacja. Mówi się, że to są pieniądze dzieci, że kobieta walczy o pieniądze dla dzieci, a ja czasem mówię „guzik prawda” – bo ty walczysz o swoje własne pieniądze. Jeśli musisz kupić dziecku buty, to przez to, że nie dostałaś w tym miesiącu alimentów nie sprawi, że kupujesz tylko jednego buta. Kupujesz oba zakładając tę drugą część kwoty za ojca, czyli kredytujesz go.

DP: A co się dzieje, kiedy kobieta już przyzna przed samą sobą, że to czego doświadcza jest to przemoc ekonomiczna?


JŻ: A to już jest połowa sukcesu. Ważne, abyśmy nie nazywali tych osób „ofiarami”. Warto, aby taka kobieta pomyślała np. tak: „Jestem osobą, która doświadczyła pewnego zjawiska przemocy, które miało prawo wyrządzić mi dużą krzywdę i mogę się w tej sytuacji źle czuć, ale to nie oznacza, że muszę być ciągle pokrzywdzona, że muszę przybrać osobowość utrapionej, pokrzywdzonej kobiety, która wiecznie nosi w sobie poczucie krzywdy i je pielęgnuje”. Kobiety, które ciągle mają takie poczucie, bardzo długo nie potrafią stanąć na własne nogi.

Natomiast kobiety, które uznają, że zjawisko przemocy, jakiej doświadczyły, to był jakiś okres w ich życiu, ale to co było w żaden sposób nie definiuje ich sposobu na życie i ich samych, szybciej wychodzą na prostą. Przyjmują to do wiadomości i chcą to zmienić, chcą żyć inaczej . Cały sukces jest w tym, aby kobieta odnalazła w sobie te zasoby i te umiejętności, które pozwolą jej żyć inaczej.

DP: Co wtedy pomaga?


JŻ: Kiedy powiesz komuś na siłę : „Weź się w garść, nie złość się na niego” – to nie działa. Musimy dać sobie prawo do przeżywania różnych emocji. Po czasie tego przeżywania warto zadać sobie pytanie i co dalej? Czego pragnę, jak chciałabym, żeby moje życie teraz wyglądało. Zastanowić się nad preferowaną przyszłością, ale także nad tym, jaki mały krok mogłabym uczynić w jej kierunku.

DP: Powiedziałabym, że należy zająć się sobą z uważnością na siebie i własne możliwości. Pamiętam taki czas po moim rozwodzie, kiedy starałam się działać ponad swoje siły wpadając w wir bycia tą, której się wszystko udaje. Prawa jest taka, że trudno jest być samotną matką i należy mierzyć siły na zamiary.

JŻ: Wydaje mi się, że może być to związane z intencją. Jeśli wpadamy w ten wir z zamiarem, że ja teraz pokażę całemu światu, że ja nie jestem taka biedna, jak on uważał albo taka głupia, jak on myśli, że jednak nie „zdechnę z głodu” – to ta intencja nas zgubi. Wtedy działamy ponad własne siły i własne możliwości, nie dbamy o siebie, o zdrowie, o komfort psychiczny, wypoczynek. Jeśli nam przyświeca intencja, że teraz chcę stanąć na nogi, bo chcę zadośćuczynić mojemu dziecku po tym rozstaniu, to też nas to gubi. Nasze dziecko nie poczuje się dzięki temu lepiej, bo to wszystko działa chwilowo.


DP: Co jest zatem najlepszą intencją?


JŻ: Zmiana dla siebie, przepracowanie tego, co było. Wiem, że niektóre kobiety nie lubią tego słowa, ale to jest bardzo ciężka praca nad sobą i najlepsza inwestycja dla siebie samej. Jeśli nie zadbamy najpierw o siebie, to nie będziemy umiały zdrowo zadbać o swoje dzieci i mało tego, nie będziemy potem umiały stworzyć normalnych relacji z innymi ludźmi, których spotkamy na swojej drodze. Kiedy lecisz samolotem, instruktaż na wypadek awaryjnego lądowania mówi, że najpierw musisz założyć sobie maskę tlenową a dopiero później dziecku, nigdy odwrotnie!
Wiele kobiet zamyka się na możliwość samorozwoju, nie chcąc dotykać trudnych tematów, co później niestety pokutuje w naszej relacji z dzieckiem, z innymi ludźmi. Część się odsuwa, ale jest to naturalny proces.

DP: Zmiana, to czasem koniec pewnych relacji …


JŻ: Mówi się, że rozwodzę się ze swoim mężem, ale często rozwodzę się też ze wspólnymi przyjaciółmi czy rodziną. To jest normalne i trzeba się na to zgodzić, bo jest to pewien proces, w którym będą straty. Jest to smutne, bywa to przykre, ale trzeba to po prostu zaakceptować. Tak ma być i koniec. Pogodzenie się ze stratą daje też nadzieję na jakiś zysk. Część kobiet mówi, że jeśli pogodzisz się z tą stratą, to jesteś bardziej otwarta na poszukiwanie czegoś nowego. Dopiero wtedy zobaczysz wszędzie pootwierane drzwi i możliwości, które na ciebie czekają. To jest tak, że jeśli się cały czas kopie w tym starym związku i się chce pokazać temu, byłemu jak to jest teraz super, to nic nie jest super! Można mu pokazać, że ok „było minęło, nie udało się z różnych względów”, ale nie grzebmy już w tym, idźmy dalej, zacznijmy nowe życie. Dopiero to pozwala kobietom się faktycznie otworzyć na zmianę.

DP: Co się jeszcze zmienia w życiu kobiety po rozstaniu?


JŻ: Badania, które przeprowadzałam dla Stowarzyszenia pokazały, że bardzo dużo kobiet, które zostały samodzielnymi mamami, mają zdecydowanie wyższe wykształcenie, niż mężczyźni, którzy są zobowiązani do płacenia alimentów.
Zaciekawiło mnie to. Postanowiłam ten temat zgłębić. Jak tak zaczęłam rozmawiać z tymi kobietami, okazało się, że wykształcenie wyższe i inne kompetencje pojawiły się w trakcie wychodzenia ze związku, albo po rozstaniu. Był to impuls do zainwestowania w siebie, bo do tej pory były dwie wypłaty, albo jego wypłata. I co jest ciekawe, dla kobiet dziecko jest motywatorem, aby zapewnić sobie i jemu pewien byt. Mężczyźni, którzy mają obowiązek Alimentacyjny nie wpadają na to, że trzeba pójść na jakieś szkolenie skoro są bezrobotni i może trzeba było by pójść do jakiejś szkoły, no bo przecież mam dziecko i jestem za nie odpowiedzialny.

DP: Rozmawiałam z zaprzyjaźnioną terapeutką, która sama doświadczyła rozwodu, okazało się – co wynikało z jej osobistych doświadczeń, oraz rozmów z kobietami, że mężczyźni jak się wyprowadzają z domu, to nagle przestają widzieć potrzeby swojego dziecka.


JŻ: Kiedy jesteśmy razem w związku, to chcemy wszystkiego co najlepsze dla naszego dziecka, nie kupimy mu wtedy najtańszych butów. Tatuś mówi np. że mój synuś musi mieć najlepsze buty firmy X. Ten sam tatuś chwilę później w sądzie mówi, że moje dziecko nie potrzebuje butów za 150 zł może chodzić w butach za 50 zł. Mówi „moja córka nie potrzebuję korepetycji z angielskiego bo jej matka doskonale mówi po angielsku”. Antropolodzy mają na tą swoją teorię. Mówią, że to jest kwestia tego, że jak mężczyzna kiedyś wracał z polowania to inwestował i przynosił jedzenie do tej jaskini, w której jak domniemywał czekała na niego kobieta z jego potomstwem. Jeśli z jakichś względów tracił zainteresowanie tą kobietą, to przestawał też przynosić jedzenie dla potomstwa, inwestował tam, gdzie miał większe prawdopodobieństwo przetrwania jego dziedziców. Kobieta w tamtym czasie nie dawała takiej gwarancji. Jednak to tylko teorie. Dużym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że przemocy ekonomicznej dopuszczają się mężczyźni o poziomie intelektualnym Neandertalczyka.

DP: Przemoc ekonomiczna ma też te „inteligentne” twarze.


JŻ: Przemoc przybiera różne twarze, nie ma reguły skąd pochodzimy – czy ze wsi, czy z miasta. Może to spotkać każdego człowieka. Kobiety wstydzą się mówić o tym, że doznają przemocy, bo często identyfikują się z tą przemocą. Mało tego, przyjmują też odpowiedzialność za tę przemoc i często mówią „Gdybym ja była może bardziej obeznana”, albo „Jaka ja byłam głupia, to moja wina, bo ja (coś tam) zrobiłam”
W relacji między sprawcą a osobą doświadczającą przemocy są mechanizmy psychologiczne, mechanizmy zależności emocjonalnej, które sprawiają, że nie potrafimy stanąć z boku i bez tych emocji na zimno ocenić tej sytuacji.

DP: Z moich doświadczeń wynika, że to dzieci pokazują często dorosłym te dysfunkcje, swoim zachowaniem.


JŻ: Bardzo często dzieci stają się lustrem dla sytuacji w domu. Jednak rodzice nie czytają tych zachowań, jako wołania o pomoc. Dziecko staje się wymówką. „Chcę, żeby moje dzieci miały ojca, żeby to była pełna rodzina”. Dorośli często żyją mitem pełnej rodziny, ale nie rozumieją, że sama tzw. pełna rodzina nie jest wystarczającym czynnikiem wspierającym rozwój. Naukowcy udowadniają, że jeśli po rozstaniu rodziców, dziecko ma właściwe relacje z jednym i z drugim rodzicem, to czynnik tego, czy oni są razem, czy nie jest drugorzędny. Jeśli te relacje są niepoprawne to nie ma znaczenia, czy jesteśmy w relacji małżeńskiej, czy jakielkowiek innej. Dzieci nie uczą się poprzez naszą edukację werbalną, dzieci uczą się poprzez obserwację, więc jeśli kobieta nie odchodzi ze związku, który jest mocno dysfunkcyjny, który ją krzywdzi, to jest duże prawdopodobieństwo, że jej córka czy syn kiedyś będą w podobnym związku, czy relacji .


DP: We wrześniu wystąpisz na Konferencji „Zycie od nowa. Jak zbudować lepszą przyszłość po rozstaniu i rozwodzie” Czego możemy się spodziewać, po Twoim wystąpieniu?

JŻ: Podczas tego panelu chcę przekazać, że kobieta, która podejmuje działania, żeby odzyskać alimenty jest dzielna i odważna, że nie powinna się tego wstydzić. Co więcej, ta kobieta daje dzieciom dobry przykład, mówi „to jest twoja własność, ty masz prawo gdzieś stawiać granice i należy ci się to co jest twoje”. Chciałabym również opowiedzieć o przemocy ekonomicznej, żeby kobiety uświadomiły sobie co to jest przemoc, że czasami są uwikłane w różne formy przemocy i nawet o tym nie wiedzą. Mogą coś z tym zrobić, mogą zrozumieć, że nie są za nią odpowiedzialne. Podczas mojego panelu będzie można dowiedzieć się gdzie szukać pomocy w sytuacji niealimentacji, jak wygląda kwestia prawna egzekucji aliemntów i co zrobić, kiedy staje się ona bezskuteczna. Podzielę się z Państwem wiedzą i doświadczeniem w obszarze radzenia sobie z przemocą ekonomiczną na podstawie prawdziwych historii kobiet. Mam nadzieję, że będzie też przestrzeń na dyskusję.

DP: Zapraszamy na naszą konferencję a Tobie dziękuję za kolejną wartościową rozmowę.

 

Justyna ŻUKOWSKA 

Jako prezeska Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci społecznie wspiera samodzielnych rodziców. Z ramienia Stowarzyszenia jest członkinią Zespołu Ekspertów do Spraw Alimentów przy Rzeczniku Praw Obywatelskich i Rzeczniku Praw Dziecka. Prelegentka i prowadząca panel o ojcostwie na Kongresie Kobiet w 2018 r. Jako aktywistka i rzeczniczka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów reprezentuje OZZP w kontaktach z mediami i politykami. Absolwentka SWPS w Warszawie na kierunku psychologia kliniczna. Absolwentka studiów podyplomowych z Przygotowania Pedagogicznego. Mediatorka w sprawach rodzinnych. Terapeutka pracująca w nurcie TSR. Prywatnie mama trójki dzieci.

Od kilku lat prowadzi konsultacje oraz terapię rodzin i dzieci (głównie w nurcie TSR). Pomaga też dzieciom z niepełnosprawnościami i ich rodzinom. Prowadzi treningi Kompetencji Społęcznych dla dzieci i dorosłych oraz grupę wsparcia dla rodziców dzieci z niepełnosprawnością. Jest również konsultantem i terapeutą w zakresie wczesnego wspomagania rozwoju dzieci, poprawy relacji rodzinnych i kompetencji wychowawczych rodziców. Jest szkoleniowcem z zakresu umiejętności społecznych i interpersonalnych oraz wczesnego wspomagania rozwoju. Aktualnie wykłada „Psychologię Małżeństwa i Rodziny” oraz „Bioetykę” w Wyższej Szkole Kultury Fizycznej i Turystyki w Pruszkowie. Aktualnie odkrywa w sobie również ducha badaczki i naukowczyni. Możecie ją spotkać w mediach jako gościnnie i ekspertkę w zakresie psychologii.

Współpracuje ze Stowarzyszeniami, Fundacjami oraz wieloma instytucjami publicznymi w tym edukacją, pomocą społeczną czy opieką zdrowotną w Warszawie i okolicach.

Jako aktywistka i feministka wspiera organizacje pozarządowe na manifestacjach, wiecach i innych przedsięwzięciach.

W wolnych chwilach podróżuje i poznaje inne kultury.

Rozmawiała Dorota Pawelec 

Jeśli dotyczy Ciebie problem przemocy w związku, jesteś w trakcie trudnego rozwodu, lub chcesz stworzyć satysfakcjonujący związek po rozwodzie – ZAPRASZAMY NA KONFERENCJĘ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.