„Być na 100 %” – wywiad z Anną Kerth

Rozmowa z Anną Kerth, aktorką filmowa, telewizyjną i teatralną, life coachem na temat jej autorskiej metody pracy z ciałem i umysłem o nazwie „Warm Up”. Anna łączy Warm Up z coachingiem, co pomagając swoim klientom wrócić do harmonii, balansu i wewnętrznej siły.

fot. Magdalena Piechota
fot. Magdalena Piechota

DP: Przed chwilą poznałam kilka ćwiczeń Warm’ Upowych skupiających moją uwagę na ciele. Podobno wszystkie nasze wspomnienia i dobre i złe zapisują się w ciele.

AK: Odkąd sięgam pamięcią zawsze miałam potrzebę analizowania tego jak pracuje ciało człowieka. Gdybym nie była aktorką, to na pewno byłabym lekarzem. Świadomość ciała zawsze była dla mnie ważna.

DP: Jaką rolę odgrywa w tej pracy oddech?

AK: Bez oddechu nie ma nas.

D.P.: Co się złożyło na to, że to właśnie Ty – Anna Kerth, aktorka stworzyłaś własną metodę pracy z ciałem?

A.K.: Mając szesnaście lat, będąc w kółku teatralnym w Teatrze Muzycznym w Gdyni dostałam pierwsze informacje jak można z ciałem pracować. Wtedy właśnie zaczęła wchodzić yoga, więc ja się też już o yogę się otarłam, choć dziś często muszę zaznaczać, że w mojej metodzie yogi nie ma – jest za to wiele inspiracji innymi metodami. Potem trafiłam do grupy, której opiekunem  był wówczas Krzysztof Baliński, ówczesny aktor Teatru Ekspresji i on nas tej świadomości ciała i emocji uczył. Później jako studentka aktorstwa zaczęłam trafiać na różnych profesorów. Naszym opiekunem był między innymi Jan Peszek, który bardzo zwracał uwagę na organikę ciała. W międzyczasie trafiłam do Stanów, gdzie rozgrzewka i praca z ciałem, ze świadomością to podstawa. Przez lata próbowałam znaleźć swój własny sposób na połączenie organiki ciała, którą mają aktorzy w tzw. „teatrze fizycznym” i emocjonalności z tradycyjnego teatru dramatycznego. Ale jak to bywa z pasjami w pewnym momencie to one nas prowadzą a nie my je. Zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie jak poprzez pracę mentalną w połączeniu z ciałem możemy osiągnąć równowagę i powstał Warm up.

fot. Kasia Malinowska
fot. Kasia Malinowska

D.P.: Jak to się przekłada na aktorstwo?

AK: Bardzo. Jeżeli mowa o prawdziwym aktorstwie, to bez samoświadomości, bez rozwijania siebie i bez obserwacji świata dookoła nie da się pracować w tym zawodzie. Niezależnie od tego, czy jest to teatr, czy film. Musisz obserwować to prawdziwe życie, żeby później móc je zagrać tak, aby nie było to takie sobie „żyćko”.

D.P.: Co aktor dodaje od siebie do tego „prawdziwego życia” ?

A.K.:  Z moich obserwacji wynika, że ci najwięksi aktorzy, o których się mówi, że grają „tak naturalnie”, dodają jednak ciut więcej intensywności. Oczywiście mając tego świadomość. Jest to gotowość działania, poruszenia swojego umysłu i ciała, by w efekcie stworzyć wspaniałą kreację. Ta świadomość w dzisiejszych czasach bardzo się przydaje każdemu. To wszystko czego oczekuje się od aktora, który wchodzi na plan czy na scenę,  dziś od zwykłego – nazwijmy to – zjadacza chleba – jest również wymagane – zarówno w biurze, w korporacji, gdy prowadzisz swoją działalność. Musisz dziś BYĆ! Być gotowy! Kreatywny! Na sto procent i to na już, na teraz! Czyli ten poziom adrenaliny jest podwyższony u każdego. To nie jest po prostu „day to day work”.

DP: Stuprocentowy power.

AK: Tak, musisz być stuprocentowo i to w każdej  sferze życia. Najlepiej też mieć dziesięć talentów, co nie znaczy, że masz coś udawać. Każdy z nas ma iskrę i  talenty, więc teraz należy je tylko odkryć i nauczyć się je wydobywać.

D.P: Co konkretnie przełożyło się na to, że teraz pomagasz ludziom wydobywać talenty?

A.K.: Przez pół roku dane mi było pracować w korporacji, co pozwoliło mi poznać sposoby funkcjonowania, których nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Pomyśl jak trudno jest wytrwać aktorowi za biurkiem. Przecież z jakiegoś powodu wybrałam ten zawód, z jakiegoś powodu nie wstydzę się wykonywać ćwiczeń na dykcję nawet na ulicy, skoro za chwilę będę musiała mówić tak wyraźnie; powtarzać tekst, jeśli za chwilę będę musiała mówić go mówić z pamięci, jakby był mój. Podobnie z używaniem ciała. Zupełnie nie o to chodzi, że chcę się wywyższać, aktor z reguły ma inną aktywność, no a na pewno rzadziej siedzi przy biurku.  Wtedy pojawił się tak trudny dla mnie tryb pracy, że zaczęłam wykonywać ćwiczenia mające usprawnić mój Warm Up – tak abym mogła się rozluźnić i zapewnić sobie tyle energii, żeby nie musieć pić kolejnej kawy.

D.P.: Ćwiczyłaś w trakcie wykonywanej pracy?

A.K.: Skrywałam się w toalecie podczas lunchu, aby nie być w zasięgu kamery i tam komponowałam i modyfikowałam swoje ćwiczenia. To pozwoliło mi przetrwać. Miałam energię, aby przeżyć kolejne cztery godziny, być kreatywną i gotową na to, że jak przyjdzie szef za pięć siedemnasta i powie: zrób jeszcze to i to – to ja wytrzymam i wykonam to zadanie. Pracowałam tam pół roku a przecież ludzie funkcjonują tak latami popadając na tzw „choroby zawodowe”.

D.P.: Współczesna rzeczywistość może wydawać się jedną wielką korporacją, bo wciąż musimy zrobić coś ponad …

Proponuję ludziom, aby się zrelaksowali i dali sobie trochę uważności. Czasami wystarczy dosłownie kilka minut, aby się zregenerować. Optymalny czas to dziesięć, piętnaście minut dziennie, ale wystarczą nawet i trzy minuty.

DP: Od czego zaczynasz ćwiczenia?

A.K. : Proponuję wykonać skan całego ciała. Wsłuchać się w swoje ciało by usłyszeć czego ono potrzebuje, bez oceniania. Sama obserwacja. Ciało zawsze reaguje na to co się dzieje w Twoim życiu i daje Ci konkretne sygnały. Np cały dzień miałaś luźne ramiona, nagle jeden telefon i dostajesz spięcia. Skąd to? Co to? No dobra, to mam ćwiczenie i wiem co z tym zrobić, aby dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje.

Justyna Gołaszewska
fot. Justyna Gołaszewska

D.P.: Na co jeszcze pozwala nam Warm up prócz obudzenia i rozluźnienia?

AK: Chodzi o to, żeby każdy odkrył siebie, swoje walory i słabości. Każdy z nas ma jakiś potencjał, ale jest inna droga do jego pobudzenia. Niektórzy potrzebują samej relaksacji, inni aktywizacji a czasem tylko „uziemienia”,  tego co w środku buzuje. Każdy może tutaj znaleźć odpowiednie ćwiczenia, które pomogą mu odkryć swoją drogę do siebie.

DP: Kto najczęściej korzysta z Warm Up’u ?

AK: Przychodzą różni ludzie, ale najczęściej jeśli chodzi o samą metodę rozluźnienia i aktywizacji, to jednak są to osoby, które pracują w korporacjach.

DP: Miałaś misję w korporacji?

AK: Na to wychodzi. Nic się nie dzieje przez przypadek. Warm Up’u uczę też aktorów, ale uczę ich zupełnie innych sekwencji ćwiczeń i robię to w inny sposób.

D.P.: Z czego to wynika to że robisz to inaczej?

AK: Ci którzy są zainteresowani aktorstwem, mają od razu kompletnie inną świadomość niż osoby które są dziesięć, dwadzieścia lat starsze, ale pracują np. w korporacji. Ja nie wartościuję, że ci lepiej rozumieją, a ci gorzej. To nie jest tak. Jest to inny poziom zaawansowania bycia ze sobą, oswojenia ze sobą i z własnym ciałem. Dla osób które pracują w biurze czasem potrzebuję użyć innego słowa, inaczej przedstawić ćwiczenie. Jeśli grupa jest mieszana i starsza, to stosuję paradoksalnie więcej śmiesznostek, humoru i obrazowości. Tego jak ćwiczenie mogłoby wyglądać, a jak powinno. Z młodzieżą jestem o wiele bardziej konkretna.

DP: Z tego co mówisz wynika, że każda grupa jest inna, każdy z nas ma inaczej, w związku z czym, każdy potrzebuje różnych ćwiczeń, słów. Ludzie jednak wciąż szukają potwierdzenia, że ta ich odmienność jest ok.

AK: Tak i to bardzo. Dlatego, ze funkcjonujemy w świecie, gdzie się cały czas ocenia. „O, dobrze zrobiłeś zadanie, no to jesteś dobry.” Aktorzy zwłaszcza. Cały czas jesteśmy oceniani. Cały czas musimy przekraczać kolejne granice – i to jest super. Pamiętajmy jednak o tym, żeby się w tym nie zatracić. Żeby siebie poznawać, żeby poznawać swoją osobowość, swoje talenty. Mamy tę siłę w sobie, nawet a może zwłaszcza poznając swoje słabości. Miałam ostatnio prelekcję w Gdyni, do której sama wymyśliłam temat bo wydał mi się niezwykle ważny: „Silna kobieta, a trwała zmiana czy to takie oczywiste.” Mówiłam na swoim przykładzie, bo wywodzę się z rodziny silnych kobiet.

fot. Justyna Gołaszewska
fot. Justyna Gołaszewska

DP: Silnych kobiet, czyli jakich?

AK: Dla mnie silna kobieta to taka, która zawsze da radę. No co? Ja nie dam rady? Kerth nie da rady? Kerth zawsze da radę. Umiesz to? Jasne! A umiesz to? Nie umiem, ale się szybko nauczę, więc dobrze – zrobię. Jest wyzwanie – to ja w to idę. I nagle się okazało, że życie zaczęło kłaść mi kłody pod nogi. Każdy z nas ma takie kłody, niekoniecznie zawodowe. Po prostu takie jest życie. I nagle okazało się, że w tych najtrudniejszych momentach, kiedy mówiłam że naprawdę nie dam rady – zaczynałam dawać radę, ale w zupełnie inny sposób. Ta słabość, miękkość, łagodność okazała się być moją wielką siłą. A nie hardość, nieugiętość. I nagle całe moje życie się kompletnie przetransponowało. Ludzie przestali mnie poznawać na ulicy, bo mi się zmieniły rysy twarzy.

DP: Świetnie to rozumiem.

AK: Ja zachęcam ludzi do tego, aby patrzyli na swoją łagodność  bez strachu. Zadawali sobie pytanie, jaki ja mam potencjał w sobie. Zadawali sobie pytanie, jaki ja mam potencjał w sobie. Wracając do Warm Up’u: ponieważ dajemy sobie ogromną uważność, pracujemy ze swoją wyobraźnią, możemy być dla siebie w tym momencie naprawdę delikatni.

DP: Łagodność w obchodzeniu się ze sobą.

AK: Chodzi o to, aby wyczuć czego na daną chwilę mi potrzeba. Nawet przy aktywizujących ćwiczeniach gdzie krzyczymy, robimy bardziej energiczne , to wsłuchujemy się w siebie. Jeżeli chce mieć taki ruch, to w to idę, a jeżeli inny, kolanem czy łokciem w tę stronę czy w tamtą – to idę w to i rozpoznaję. Ojej, jakie to dziwne, jaką mi to radość sprawia a jaką trudność… Uczymy  się siebie i kiedy nadchodzi życiowy wybór to nagle możemy wyjść z powtarzalnego schematu i powiedzieć: czekaj, mogę inaczej. Masz klarowność. Jeżeli zejdziemy z głowy do ciała to zaczynamy słyszeć intuicję. Ja teraz w rozmowie z tobą troszkę się denerwuję, czuję że mam ciarki, warsztaty też były ważne dla mnie emocjonalnie, dodatkowo nie wiem co się dzieje w telefonie, a wiem, że ludzie czekają na sygnał ode mnie. ale mogę z Tobą spokojnie rozmawiać, bo mam świadomość czym są owe ciarki…

DP: Czy może być tak, ze to spięcie się pojawiło się w moim towarzystwie i ten uścisk nie jest twój tylko mój?

AK: Może się tak zdarzyć. Można dać temu uważność i szybko się dowiedzieć skąd to jest. A jeśli nie jesteśmy się stanie dowiedzieć skąd, to przynajmniej pamiętać o tym spięciu, dać sobie czas a poznanie przyjdzie w swoim czasie. Najważniejsze, że dzięki świadomości mamy wybór i możemy zdecydować co z tym zrobić. Często też…i to jest bardzo ważne by o tym powiedzieć, ludzie nie mają świadomości swoich emocji czy uczuć, nie wiedzą też jak je nazywać. Zejście do poziomu ciała to ułatwia. Bo o wiele łatwiej zlokalizować po prostu napięcie w ciele, które często jest skumulowanymi emocjami. A dzięki uważności – rozpuścić je, bądź jeśli są pozytywne, to nadać im właściwy kierunek – na przykład wyrażając je.

DP: Mówimy tutaj o dwóch postawach. Z jednej strony: co zrobić, żeby być aktywnym a z drugiej jak dać sobie czas i być łagodnym/łagodną…

AK: Dwa dni temu rozmawiałam ze swoja babcią, która ma prawie dziewięćdziesiąt jeden lat. Wyobraź sobie jaki ona ma przegląd życia. Powiedziałam jej, że tyle się w moim życiu dzieje i czasem trzeba odpocząć. A ona na to: „trzeba ŻYĆ, bo co ci z tego życia zostanie? Trzeba rozsmakować się w tym życiu.” To jest właśnie jedna z tych silnych kobiet. Mówiąc o tym, że trzeba żyć mówiła o byciu właśnie „tu i teraz”, o tej uważności, o której dzisiaj ja mówię. To jest właśnie to co ja chciałabym dać ludziom moją metodą, podzielić się tym doświadczeniem, „sposobikami” na to, aby się zatrzymali i zaczęli sobie uświadamiać siebie samych.

D.P.: Tego właśnie życzymy wszystkim, którzy nas czytają. Dziękuję Ci za rozmowę.

A.K.: Dziękuję.

Rozmawiała Dorota Pawelec

Anna Kerth – Aktorka filmowa, telewizyjna i teatralna, lektorka. Life coach. Autorka i trenerka metody pracy z ciałem i umysłem Warm Up. Absolwentka Studium Coacha Life GWPS – Szkoły Coachingu Moniki Zubrzyckiej – Nowak. Pracuje z aktorami i szeroko pojętymi „duszami artystycznymi”, które czują się niezrozumiane poprzez język skojarzeń, obrazów czy uczuć jakimi operują. Łącząc Warm Up z coachingiem pomaga klientom wrócić do harmonii, balansu i wewnętrznej siły. Doświadczenie w biznesie zdobyła pracując przez pół roku w korporacji, gdzie przystosowała Warm Up do potrzeb pracowników tak, by zwiększyć efektywność ich pracy. Nominowana w konkursie Lwice Biznesu 2015 w kategorii rozwój osobisty. Członek kadry projektu „Sfilmowani”, gdzie m.in. obok Sonii Bohosiewicz i Janusza Chabiora, prowadzi warsztaty z rozgrzewki aktorskiej z wykorzystaniem metody Warm Up. Współpracuje z Instytutem Innowacji, prowadząc warsztaty aktorskie dla młodzieży. Blogerka i autorka artykułów nt. coachingu m.in. „Coaching gwiazd” w magazynie Imperium Kobiet. Prelegentka II Międzynarodowego Kongresu Imperium Kobiet, Spotkań Przedsiębiorcza Kobieta, Babskiego Dnia 2016.
Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im L. Solskiego w Krakowie oraz certyfikowany Intensywny Kurs dla Aktorów American Conservatory Theatre w San Francisco. Doskonaliła swój warsztat pracując ze znanymi na całym świecie osobowościami teatralnymi m.in. z Krystianem Lupą, Robertem Wilsonem, Grzegorzem Bralem, A.H. McLean, Ch. Sivertsenem, Olegiem Kiseliovem, Laurą Pasetti. Jako jedyna polska aktorka została nominowana do Szkockiej Nagrody BAFTA za rolę w filmie „Running in Traffic”. W Polsce widzom znana z seriali m.in.: „Na Wspólnej”, „Prawo Agaty”, „Sensacje XX wieku”, „Na dobre i na złe”. Pomysłodawczyni i producentka multidyscyplinarnego projektu „Slam Sensing Nation Sensation”. Reżyseruje sztuki w ramach interdyscyplinarnego projektu PC Drama w Trójmieście

 

One thought on “„Być na 100 %” – wywiad z Anną Kerth

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.